Minęło już trochę czasu – kolejnych kilka wycieczek już za mną. Jak zwykle mazury wciąż odkrywam je na nowo niby już długo pływam ale cały czas coś nowego się trafia.

Tym razem Lisia zatoka – tak przynajmniej ją nazwaliśmy. Płynąć na północ od Mikołajek w kierunku Rynu, tuż przy końcu Tałt – jeszcze przed przewężeniem jest mała zatoka (53.889747, 21.510808) – dobrze chroniona – zawsze mnie korciło aby tam wpłynąć, ale jakoś nigdy nie było czasu. Tym razem w kwietniu na „męskim wyjeździe” stwierdziliśmy, żę Ryn jest za daleko a my już mocno zmęczeni, więc może zrobimy przerwę. I tak przerwa i odpoczynek zmieniły się w cumowanie na noc. Oczywiście po mazursku. Wbijamy dziobem na brzeg a kotwica z tyłu stabilizuje nam rufę. Zapytacie czemu nie rufą ? – no niestety – duża jednostka TES32 z zabudowanym silnikiem i sterem, który nie podniesie się wyżej niż 90 stopni.

Wieczorem dobiło tu jeszcze kilka jednostek i okazało się, że to całkiem popularne miejsce. Jak zawsze wśród żeglarskiej braci skończyło się to integracją załóg, pieśniami szantami i morskimi opowieściami.

Rano posprzątaliśmy po sobie i dalej w drogę.